1673 r. w Amsterdamie po raz pierwszy użyto wężów strażackich do gaszenia pożaru. Były znane już w starożytnej Grecji. Używano wtedy jelit woła. Jednak prekursorem nowoczesnych węży był holenderski malarz, urzędnik i wynalazca Jana van der Heyden. Wykonał tłoczony wąż z natłuszczonej skóry, stosując mosiężne złączki, umożliwiające łączenie węży. Dzięki jego pomysłom w 1698 r. zaczęto wykonywać również węże ssawne z ciężkiego płótna pokrytego farbą lub cementem i wzmocnionego wewnątrz metalowymi pierścieniami. Pierwszy nitowany wąż skórzany został stworzony w 1808 r. w Filadelfii, gdzie wkrótce zaczęto produkować je na szeroką skalę. Nitowane węże strażackie według pomysłu holenderskiego wynalazcy z drobnymi ulepszeniami funkcjonowały na całym świecie aż do lat 70. XIX wieku.
Film: Ognisty podmuch (Backdraft), reż. Ron Howard (1991)
Jeden z najlepszych filmów o strażakach. Świetna obsada, ciekawe postaci, kryminalna zagadka w tle, efektowne akcje, patos towarzyszący heroizmowi strażaków oraz genialne zdjęcia ognia, który odgrywa w tym filmie główną rolę. Sekwencje z ogniem wykreowano tu za pomocą tradycyjnych metod pirotechnicznych, film powstał bowiem przed erą komputerowych efektów specjalnych.

W filmie nie brakuje oczywiście „magii kina”, ale jest dość realistyczny. Także za sprawą scenariusza. Jego autorem jest bowiem Gregory Widen, który przed napisaniem skryptu do filmu przez 3 lata pracował jako strażak. Śmierć jego przyjaciela w pożarze była jedną z inspiracji do napisania tej historii. Warto też dodać, że wiele scen kaskaderskich w płomieniach wykonywali sami aktorzy, a jeden z operatorów kamer ubrany w ognioodporny kombinezon, używając ręcznej kamery filmował wśród płomieni, aby jak najlepiej oddać efekt pożaru.
Strażak to zawód obdarzony największym zaufaniem społecznym. Żadna inna służba mundurowa nie wzbudza takiego szacunku i podziwu. Nie dziwi zatem fakt, że niemal każdy mały chłopiec chciał kiedyś zostać strażakiem i pędzić na ratunek wielkim czerwonym wozem na sygnale. W filmie nie brakuje efektownych scen na chicagowskich ulicach z olbrzymimi wozami strażackimi marki Seagrave (nazwa pojawia się zresztą w filmie – takie nazwisko ma jedna z ofiar podpaleń).
Film jest hołdem złożonym wszystkim strażakom z Chicago. Dlatego też bohaterowie służą w fikcyjnej jednostce numer 25. W rzeczywistości w „wietrznym mieście” istnieją tylko 24 bataliony straży pożarnej. Jest jeszcze kilka tytułów o strażakach według mnie godnych uwagi.
Jeśli po Backdrafcie będzie Wam brakowało ognia i patosu to polecam jeszcze:
Tylko dla odważnych (Only the Brave, 2017 r.), Ci, którzy życzą mi śmierci (Those Who Wish Me Dead, 2021 r. ), Płonąca pułapka (Ladder 49, 2004 r.) oraz serial Chicago Fire (2012-2020).
A jakie filmy o strażakach Wam się najbardziej podobały? Może polecicie jakiś inny tytuł?
fot. materiały promocyjne dystrybutora
Komentarze